środa, 9 kwietnia 2014

14. You're my everything.

Widziałam, że zbliżyłam się zbytnio do Styles'a, lecz nie potrafiłam na to nic poradzić. Tak mi się bynajmniej wydawało.

- Laura Williams? - usłyszałam za moimi plecami kobiecy głos. Spojrzałam na osobę, która była rzekomo siostrą Loczka.
- Tak - odpowiedziałam obojętnie. Minęło kilka dni odkąd ostatni raz rzucała we mnie piorunujące spojrzenia - dosiądziesz się, czy będziesz tak stać nade mną?
- Uważaj sobie - powiedziała rzucając torebkę na stolik - nie jestem moim młodszym-głupim-bratem, który jest w tobie zakochany na zabój.
Uniosłam brwi ponad oprawki okularów przeciwsłonecznych.
- Masz do mnie jakąś sprawę?
- Zajęło mi kilka dni, zanim cię znalazłam...
- Oh... nie dbam o to - jęknęłam i uśmiechnęłam się cynicznie, posłała mi wściekłe spojrzenie, a gdyby zobaczyła jeszcze w jaki sposób na nią patrzę, to pewnie wydrapałaby mi oczy - ... doceniam twój trud, ale wystarczyło posłużyć się bratem - zmrużyła złowrogo oczy, więc machnęłam ręką - ... nie ważne.
- Zostaw go w spokoju.
- To prośba? - uniosłam lekko prawy kącik ust.
- Nie.
- Czyli żądanie?
- Przestań grać w jakieś głupie gierki, po prostu zostaw go w spokoju - zdjęłam okulary i pochyliłam się lekko w jej stronę.
- Słuchaj, siostro Loczka... nie podoba mi się, że próbujesz dyktować mi w jaki sposób mam postąpić - posłałam jej lodowate spojrzenie jasnoniebieskich soczewek - jeśli będę chciała, to go zostawię, póki co, nie widzę do tego żadnego powodu.
- Ostrzegam cię, że jeżeli zniszczysz mu życie-...
- TO CO? - uniosłam głos i zmarszczyłam czoło - zniszczysz moje? - wyszeptałam - Obawiam się, że nie wygrasz ze mną.
- Zdziwiłabyś się.
- ... i vice versa, panno Styles - znów oparłam się wygodnie w fotelu -może ty dasz mu spokój? Rozumiem, że martwisz się o niego, ale jesteś zbyt czepialska.
- Jestem jego starszą siostrą - wysyczała przez zęby.
- I co z tego? Harry jest dorosły, sam podejmuje decyzje. Jesteś nadopiekuńcza.
- Nie drażń mnie.
- I VICE VERSA - powtórzyłam i zaczęłam delikatnie stukać paznokciami o filiżankę z kawą.
Siedziałyśmy tak chwilę w ciszy.
- Chcesz go zranić, prawda? - wypaliła nagle  mierząc mnie dokładnie spojrzeniem od góry do dołu - Nie kochasz go. - wyczułam pewnego rodzaju podstęp, więc postanowiłam zrobić to, co wychodzi mi najlepiej.
Odegrać jakąś rolę.
- Posłuchaj sama siebie. Czy ty słyszysz, jakie durnoty opowiadasz? - nachyliłam się w jej stronę - Rozumiem, że możesz mnie nie lubić, ale umawiam się z twoim bratem i nie zamierzam go rzucić, bo ty tak mówisz.
- Lepiej, żebyś go nie skrzywdziła - wstała - ... bo możesz na tym niekorzystnie wyjść.
- Lepiej, żebyś nie wtykała nosa w nie swoje sprawy, strasznie tego nie lubię, a uwierz, że nie chcesz poznać moich możliwości, gdy mam taki kaprys.

- Laura?
- Oh, manager... - uśmiechnęłam się do młodego i przystojnego mężczyzny, który staną obok mojego fotela. Był zaledwie po trzydziestce, ale miał niesamowity talent do managmentu i tych spraw.
- Długo czekałaś?
- Nie, skąd - uśmiechnęłam się łagodnie do Sebastiana - miałam miłe towarzystwo.
Wskazałam na Gemmę, która przyglądała nam się badawczo.
- Sebastian Miller, jestem managerem Laury. Miło mi.
- Gemma Styles - odpowiedziała łagodnie, a Sebastian uśmiechnął się do niej w ten powalający sposób.
- To starsza siostra mojego chłopaka - oznajmiłam słodkim głosem, a Sebastian uniósł wyżej brwi.
- Naprawdę? - kiwnęłam twierdząco głową - zapewniam, że pani brat jest w dobrych rękach, Laura jest cudowną osobą.
Powstrzymywałam się od wybuchu śmiechem na widok miny Gemmy.

Na pewno ma mnie za jakiś pomiot szatana, który opętał jej słodkiego młodszego braciszka.

- Oh, Sebastian - udałam zażenowanie.
- Taka prawda, jest cudowną osobą i naprawdę cieszę się, że z nią współpracuję, nieraz trafiali mi się naprawdę kapryśni artyści, lecz Laura to anioł.
- Bastian, naprawdę... wystarczy.
- Oh, wybacz...
- Muszę już iść - zmieszanie na twarzy Gemmy sprawiło, że sztucznie uśmiechnęłam się do niej.
- Do zobaczenia, kochana! - powiedziałam wesoło i pomachałam jej, na co ona skrzywiła się.
- Lauro... przejdźmy do konkretów - powiedział już ozięble Sebastian i poprawił okulary na jego nosie.
- Ile razy mam ci mówić, żebyś nosił soczewki? Bez okularów wyglądasz seksowniej - szepnęłam mierząc go uwodzicielskim spojrzeniem.
- Jutro masz dwie sesje zdjęciowe do jesiennej kolekcji ubrań, a pojutrze masz tylko przesłuchanie do reklamy jakiejś perfumy - powiedział przeglądając kartki w notesie. Westchnęłam ciężko.
- No dobrze.
- Postaraj się - posłał mi długie spojrzenie - wiem, że studiujesz, ale muszę wcisnąć ci w grafik trochę pracy.
- Tak, taak... przecież wiem - westchnęłam znowu.
- Masz czujne spojrzenie, coś się stało? - założyłam okulary na nos.
- Nie, wszystko jest pięknie - skłamałam, a Bastian wywrócił teatralnie oczami.
- Chodź do samochodu, za pół godziny musimy być w studio.
- Tak jest, sir.
Zapłaciłam za kawę i ruszyłam z Sebastianem w stronę zaparkowanego niedaleko czarnego samochodu z przyciemnianymi szybami.

*Gemma*
- Co za okropny manipulator z niej! - warknęłam i uderzyłam dłońmi o kierownicę.
Wyjęłam dyktafon i wyłączyłam go.
- I co mi z tego nagrania? - westchnęłam po przesłuchaniu taśmy i idąc do pokoju mojego brata.
- Cześć - powiedział wesoło Harry.
- Cześć. - burknęłam i przyglądałam mu się uważnie - Gdzie się tak stroisz?
- Umówiłem się z Laurą na wieczór.
- Oh? - uniosłam wysoko brwi - Wiesz... Harry ja-...
- Nie martw się - podszedł do mnie i położył dłonie na moich ramionach - robię to wszystko, bo chcę i kocham ją.
- Rozumiem, ale muszę ci coś powiedzieć...
- Dobrze - stanął przed szafą i przeglądał koszulki - koszula w czerwono-czarną kratkę czy szaro-czarną?
- Czerwono-czarną... - wzięłam wdech i wyjęłam z torebki dyktafon - wiesz ja... spotkałam się dzisiaj z Laurą.
- I jak? - spytał unosząc jedną brew wyżej.
- Chciałam udowodnić, że ona chce cię skrzywdzić i-... - ścisnęłam mocniej dyktafon w dłoniach.
- Nagrywałaś ją?! - patrzył na mnie z niedowierzaniem - Gemm... to nie w porządku.
- Nie w porządku jest to, jak ona cię traktuje... - nadęłam policzki jak małe dziecko.
- Przestań Gemm, przesadzasz.
Pogorszył się jego humor.
- W porządku! Ale potem nie przychodź do mnie z płaczem, że złamała ci serce! - krzyknęłam rzucając dyktafon na jego łóżko i wyszłam trzaskając za sobą drzwiami - co z nim jest, do cholery!

*Harry*
- Wejdź - uśmiechnęła się delikatnie, gdy stanąłem w drzwiach jej mieszkania.
- Twoje oczy - uśmiechnęła się - ... jeszcze nie gotowa? - zmierzyłem ją wzrokiem, była w zwykłych szarych dresach i koszulce na ramiączka.
- Wybacz... miałam pracę i kończę właśnie spotkanie.
- Spotkanie? - zmarszczyłem lekko czoło.
- Muszę ci kogoś przedstawić - z gracją, powoli ruszyła w stronę jadalni, gdzie siedział dość atrakcyjny, starszy ode mnie mężczyzna w okularach. Ciśnienie krwi od razu mi podskoczyło.

Nie mówcie, że to jej-... oh.


- Harry, to Sebastian - powiedziała, a mężczyzna uniósł wzrok ponad laptop i wstał. Podał mi rękę.
- Sebastian Miller - uśmiechnął się, a mnie aż coś przewróciło się w żołądku - ty pewnie jesteś Harry, tak?
- Owszem, Harry Styles. Chł-...
- Chłopak Laury, tak wiem - zmierzył mnie chłodnym spojrzeniem - lepiej uważaj chłopcze... - szepnął, a ja ciężko przełknąłem ślinę - jeśli coś jej zrobisz, będziesz martwy.
Laura wybuchnęła śmiechem.
- Bastian, jesteś moim managerem, a nie ojcem. Nie strasz go - powiedziała wesoło Laura, a jakby kamień spadł mi z żołądka i znów czułem się lekko, choć jego spojrzenie przytłaczało mnie - to chyba tyle na dziś? - powiedziała biorąc kęs jabłka, które aż chrupnęło.
Sebastian spojrzał na nią w ich-znany-sobie-sposób.
- Nie wiem, czy to dobry pomysł.
- Oh, przestań. Zabezpieczymy się - powiedziała i wybuchnęła śmiechem o mało co nie zadławiła się jabłkiem - Bastian, wyluzuj... to tylko żart.
Wstała i poklepała go po ramieniu.
- Mam nadzieję.
Laura westchnęła ciężko.
- On jest nudniejszy i grzeczniejszy niż to się może wydawać.
- Dzięki - bąknąłem pod nosem, choć wcale nie byłem na nią zły.
- Do jutra - powiedział Sebastian i rozczochrał jej włosy - pamiętaj, że jutro pracujemy dalej!
- Wiem, wieem... - jęknęła odprowadzając go do drzwi - wracaj ostrożnie.
- No cześć.

Wróciła powoli do kuchni.
- W końcu poszedł - usiadła na blacie stołu - to co dziś robimy?
Uśmiechnąłem się.
- A na co masz ochotę?
- Na rzeczy, na które ty nie masz ochoty.
- Ej! Ja mam ochotę na wiele rzeczy...
- Oh, naprawdę? - zeskoczyła i podeszła do mnie powoli z zadziornym uśmiechem - To może dokończymy to, co ostatnio zaczęliśmy? - spytała i zaczęła mnie całować, jej ręce wpełzły pod moją koszulkę, a zimne dłonie drażniły skórę tak, aż dostałem gęsiej skórki. Ściągnęła ze mnie koszulkę, lecz tym razem nie protestowałem. Zacząłem ją rozbierać, lecz gdy położyłem ją na podłodze...
- Aaaa! - krzyknęła podrywają się.
- Co się stało?
- Zimna podłoga... - powiedziała i zaczęliśmy się śmiać.
- Racja, podłoga nie jest od tego - wstałem i przerzuciłem ją przez ramię, gdy ona śmiała się i klepnęła mnie w pośladek na co oddałem jej tym samym, tylko że mocniej.
- To bolało! - oburzyła się, gdy rzuciłem ją na łóżko.
- Odnoszę wrażenie, że jesteś masochistką.
- Ja? - uniosła wysoko brwi - no nie wiem, kto tu jest masochistą - pociągnęła mnie za rękę i asekurując się wolną ręką powoli przyległem swoim ciałem do jej. Składałem delikatne pocałunki na jej szyi, gdy ta wiła się ze zniecierpliwienia pode mną.
- Styles, zrób to w końcu - szepnęła, a ja cicho zaśmiałem się tuż przy jej skórze.
- Gdzie ci się śpieszy, Williams?
- Jeśli nie chcesz mnie zaspokoić, to znajdę sobie kochanka - powiedziała z przegryzioną dolną wargą ust.
- Nie zniesiesz świadomości, że mnie nie zdobyłaś? - spytałem, a ona zmarszczyła brwi.
- Co?
- Chodzi ci tylko o seks? - spytałem odsuwając się trochę, by spojrzeć jej w oczy. Wzruszyła ramionami. - Spoko, rozumiem... - burknąłem zły i usiadłem obok.
- Styles, no przestań.
- Co mam przestać? SZANOWAĆ CIĘ?
- Harry, nie to miałam na myśli.
- A co? - spojrzałem na nią gniewnie - Może faktycznie chcesz mnie tylko wykorzystać i zranić?
- Co? O czym ty mówisz?! - zezłościła się, w końcu.
- Powiedz. O co ci chodzi?
- Nie umiem mówić o swoich uczuciach, rozumiesz już?! - krzyknęła i uderzyła mnie poduszką - IDIOTA!
Zła wyszła na balkon w samej bieliźnie, a ja uderzyłem o materac łóżka plecami.
- Styles, ty idioto.
Wstałem i wziąłem koc. Wyszedłem za nią na balkon i okryłem jej ramiona.
- Przepraszam... - pocałowałem ją w ramię - po prostu wszyscy w koło mówią mi, że chcesz mnie skrzywdzić.
- Wierzysz im? - spojrzała na mnie zimnym spojrzeniem i zaciągnęła się dymem papierosowym.
- Są najbliżsi dla mnie - objąłem ją w talii i oparłem brodę o jej ramię.
- Jasne, lepiej posłuchać innych ludzi, niż przekonać się na własnej skórze... bo oni są nieomylni.
- Możemy dokończyć jeśli-...
- Nie. - ucięła krótko, więc pocałowałem ją w szyję.
- Chcę ci tylko powiedzieć, że nie zależy mi tylko na twojej dupie, ale też na tobie, jako tobie.
Milczała przez dłuższą chwilę.
- Nie odkupisz się tym u mnie - uśmiechnęła się gasząc papierosa.
- A co muszę zrobić? - uśmiechnąłem się do niej.
Przeszła jej już cała złość.

- Mocniej... - powiedziała, więc przycisnąłem mocniej.
- Jeszcze mocniej! - ponagliła mnie, a ja pokręciłem głową z niedowierzania - przyłóż się trochę.
- Strasznie marudzisz.
- W trochę w dół i zrób to mocniej...
- Wedle życzenia.
- Jeszcze mocniej - wymruczała w poduszkę.
- Nie chcę cię połamać.
- MASUJ MNIE TROCHĘ MOCNIEJ, wciąż boli mnie kark - jęknęła, a ja zaśmiałem się.
- Wystarczy ci, nie chcę cię połamać.
- Oh, no dobra - burknęła cicho i ułożyła głowę wygodnie na moim ramieniu, gdy tylko położyłem się.
- Co dziś obejrzymy? Jakąś komedię? Sci-fi? Czy może horror?
- Dzisiaj oglądamy The Vampire Diaries - pocałowała mnie w policzek i włączyła.
- Zaczyna się dopiero za pół godziny...
- To możemy w tym czasie pooglądać coś innego.
- Na przykład?
- Masz jakieś swoje zdjęcia z dzieciństwa na telefonie?
- Oczywiście, że nie. To byłaby kompromitacja, gdyby ktoś je zobaczył.
 - Harry! - zaśmiała się.
- Następnym razem pokażę.
- Ok, trzymam za słowo.

- Laura... wstawaj - szepnąłem potrząsają ją za ramię.
- Za chwilę.
- Twój budzik dzwonił już dwa razy.
- Która godzina? - szepnęła przecierając twarz dłońmi.
- 8:17
- CO?! - wstała natychmiast i pobiegła do łazienki.
*dzwonek do drzwi*
- Otworzysz? - krzyknęła, więc wygramoliłem się, opatuliłem kocem i poszedłem otworzyć.
- Cze-...
- Gdzie Laura? - Sebastian wszedł do środka jak do siebie - Wie w ogóle, która jest godzina?!
- Zaspała - wzruszyłem ramionami, a gość zmierzył mnie lodowatym spojrzeniem, od którego sztywniał mi kark.
- Co się wczoraj działo - zagrzmiał, więc zrobiłem krok w tył.
- W sumie, to nic. Oglądaliśmy serial.
Manager Laury przyglądał mi się dłuższą chwilę.
- Ukrywasz coś.
- Bez obaw, nie uprawialiśmy seksu.
- Mam taką nadzieję - wysyczał chłodno - to byłaby taka strata, gdyby zaszła w ciążę z kimś... takim. - powiedział to z istną ODRAZĄ, jakbym bym jakimś robalem.
- CO?
- Sebastian! - Laura wypadła z łazienki i z włosami związanymi w wysokiego koka.
- Dlaczego nie jesteś jeszcze gotowa?! - zaczął krzyczeć, a ja otworzyłem szeroko oczy ze zdziwienia.
- Ja wiem, ale zaspałam...
- MASZ 5 MINUT!
Laura uwijała się jak we wrzątku, ale o dziwo zmieściła się w czasie.
- Masz wszystko? - spytałem zdezorientowany.
- Tak, chyba tak - powiedziała przeszukując torebkę - jak wyjdziesz to-...
- Drzwi same się zamkną, wiem.
- Do zobaczenia - pocałowała mnie w policzek i szybko wyszła za Sebastianem, który narzucił jej mega szybkie tempo.
- Co tu się do cholery dzieje? - powiedziałem sam do siebie i wróciłem do łóżka.

*Laura*
- Lauro, uśmiech! - powiedział fotograf, więc przybierałam różne pozy i różne miny, uśmiechy - świetnie! Jeszcze jedno zdjęcie.
Męczyłam się przez 3 godziny.
- Przerwa! - zarządził, więc zeszłam do garderoby i wzięłam łyk wody.
- Dobra robota - powiedział Sebastian.
- Dzięki.
- Musimy pogadać.
- Jeśli chodzi o Styles'a, to nie chcę o tym gadać.
- To chyba ważne.
- Sebastian, nie teraz - posłałam mu ostrzegawcze spojrzenie.
- Dobra, dzisiaj daruję sobie - powiedział przekładając kolejne kartki swojego notatnika - ale wiedz, że poruszymy ten temat.
- Dobra, daj mi spokój.
Wywrócił oczami i poszedł gdzieś zadzwonić.
- Dobra, wracamy do pracy! - usłyszałam krzyk fotografa, więc wstałam i podążyłam na plan.

-----------------------------------------------------------
Sory za taki szit, ale nie  mam zbytnio weny.

3 komentarze:

  1. eee tam szit, dobre jest! mi się bardzo podoba :D

    Co ten Sebastian, zakochany w Laurze, że tak jeździ po biednym Stylesie? W ogóle Laura chyba kocha Stylesa, awww, to takie słodkie i piękne. Szkoda tylko, że o tym nie mówi ;_;

    Gemma niech spada na drzewo, jej nadopiekuńczość jest pojebana, pewnie sama nie ma faceta i zazdrości bratu. XD

    OdpowiedzUsuń
  2. zgadzam się. emma powinna troche wyluzowac, bo zdrowo przesadza ;/ a laura taka cute girl :)
    Mogę liczyć na twoją opinię?

    Zawsze jest szansa, że wejdziesz, zobaczysz, pokochasz ( mam nadzieję lol )
    youngloovers.blogspot.com
    loovelorn.blogspot.com
    fromyourlust.blogspot.com
    ifindyourlips.blogspot.com
    Nawet jak nie masz teraz ochoty, to kiedyś pewnie będzie ci się nudzić, zerknij, może warto :)

    OdpowiedzUsuń