piątek, 28 lutego 2014

13. It's my lil' brother.

Mimo fatalnego samopoczucia, następnego dnia wybrałam się do lekarza.
- Zatrucie pokarmowe... - stwierdził młody lekarz, a ja uśmiechnęłam się słodko.

No co ty kurwa nie powiesz...?

- Proszę zostać w domu na dwa lub trzy dni, uzupełniać płyny, a gdy przejdą wymioty... to proszę jeść lekkostrawne rzeczy - spojrzał na mnie swoimi ciemnymi oczami - studiuje coś pani?
- Owszem tak - odpowiedziałam i nie zamierzałam udzielać mu więcej informacji na ten temat.
- Rozumiem... wypiszę pani zaświadczenie zwalniające z zajęć w tych dniach.
- Dobrze - mruknęłam po czym zawinęłam się z powrotem do mojego przytulnego mieszkanka.

Dzwonek do drzwi.

- Tak? - spytałam przyglądając się loczkowi - co znowu?
- Przyszedłem sprawdzić jak się czujesz - uśmiechnął się - nie napisałaś wczoraj do mnie...
- Nie przeżywaj, widzisz że źle się czuję - otworzyłam szerzej drzwi i zaprosiłam go gestem ręki do środka - na co ci pokrowiec z gitarą? - uniosłam wysoko brwi.
- Pomyślałem, że spędzimy miło czas.
- A umiesz grać na gitarze? - nie odpowiedział mi tylko uśmiechnął się szeroko - ahh... czy to gitara Nialla?
- Tak, jego ulubiona - powiedział stawiając gitarę pod ścianą - taki mały psikus.
- Rozumiem... - usiadłam w fotelu opatulona szczelnie kocem na przeciwko sofy, na której siedział Styles.
- Wiesz - szepnął i zaczął opowiadać co robił przez cały dzień i opowiadał swoje przypały, śmialiśmy się.
- Więc...? - spytałam w końcu, przyglądając mu się uważnie - gdzie jest haczyk? Co planujesz?
Otworzył szerzej oczy i otworzył usta, żeby coś powiedzieć... zamknął je.
- Co masz na myśli?
- Widzę, że coś ukrywasz - wzruszyłam ramionami - wyczuwam to, Styles.
Zaśmiał się pod nosem, po czym westchnął i przeciągnął się.
- Nic się przed tobą nie ukryje, co? - uśmiechnął się i poklepał miejsce obok siebie.
Pokręciłam przecząco głową.
Nie usiądę obok niego.
- Do rzeczy, Styles.

Zdziwiłam się sama sobie. Nie wiedziałam, że mój głos zabrzmi tak chłodno, że będzie tak... przepełniony rozczarowaniem? ... i to ukłucie w klatce piersiowej.

- Z chłopakami wyjeżdżamy do Stanów na jakiś czas, trasa koncertowa.
- Oh... - szepnęłam i okryłam się szczelniej kocem - to wszystko? - udałam zdziwioną i zaśmiałam się.
- Lauro...
- Nie, nic. Po prostu myślałam, że-... - urwałam zastanawiając się - myślałam, że coś gorszego masz mi do powiedzenia.
- Jak na przykład, co? - zmarszczył lekko brwi, a ja wzruszyłam ramionami.
- Nie mam pojęcia.
Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy.
- Lauro-...
- Muszę się czegoś napić... - wstałam zostawiając koc na fotelu - kawy, herbaty?
- Herbatę - mruknął pod nosem, więc wyszłam bez słowa do kuchni.

Gdy tylko zniknęłam mu z pola widzenia, zaczęłam się karcić w myślach za moje bezmyślne zachowanie.

Co to w ogóle było?! Rozczarowanie, bo wyjeżdża do Stanów na dwa lub trzy tygodnie? Czy ty się dobrze czujesz, Lauro? Od kiedy on cię obchodzi?!

Nie dowierzałam, że tak bardzo opuściłam gardę... że pokazałam mu tak dużo siebie.

Nastawiłam wodę i przez chwilę, w ciszy, wgapiałam się w czajnik.
- Lauro... - cichy szept przy uchu i ręce oplatające mnie w talii.

*Harry*
Odwróciła się do mnie przodem. Nic nie mówiła, a jej twarz również była bez jakichkolwiek emocji.
Położyła swoje chłodne dłonie na mojej twarzy przez chwilę przyglądając mi się.
- Co się stało? - spytałem gładząc ją po odkrytych ramionach - hm? - mruknąłem, a ona stanęła na palcach i wpiła się łakomie w moje usta.
Byłem tak zszokowany, że bez trudu pchnęła mnie na lodówkę, po której osunąłem się plecami. Całowała namiętnie, zupełnie nie ogarniałem co jej się stało.
- Woda... - szepnąłem, gdy zdejmowała swoją koszulkę. Wyciągnąłem się, by wyłączyć gotującą się wodę - zadziwiająco dobra w tym jesteś - uśmiechnąłem się, lecz ona dalej nic mi nie odpowiadała. Zaczynałem się bać, że to wszystko jest tylko snem.
Sunąłem dłońmi wzdłuż jej ud na pośladki, ścisnąłem je dość mocno, a ona wygięła plecy w łuk z cichym jękiem. Uśmiechnąłem się, gdy przegryzła dolną wargę ust, a pożądanie zionęło z każdego jej ruchu, każdego fragmentu ciała, każdego spojrzenia i każdego oddechu... z całej niej.
- Powiedz coś... - szepnąłem, gdy całowała mnie po szyi - powiedz, że to nie jest sen - dodałem równie cicho z zachwytem przesuwając dłońmi po jej talii na żebra i koronkowego stanika.
- Mhmm - mruknęła z uśmiechem odrzucając kraciastą koszulę i złapała końce mojej białej koszulki - zabawmy się trochę - chciała pociągnąć materiał w górę, lecz powstrzymałem ją.
- Nie - zrzuciłem ją z siebie, i mimo ucisku w spodniach sięgnąłem po koszulę i okryłem jej ramiona - nie tak szybko, Lauro - uśmiechnąłem się do niej przepraszająco i wyszedłem do łazienki.
Ku  mojemu zdziwieniu, gdy wróciłem, ona wciąż siedziała na podłodze obserwując każdy mój ruch.
- Nie siedź na podłodze, bo złapiesz wilka - pogłaskałem ją po głowie i zacząłem szukać herbaty.
- Jesteś okropny...
- Co? - spytałem i spojrzałem na nią. Płakała i nadgarstkami ścierała ciągle spływające zły - o mój Boże, Liam mnie zabije... - jęknąłem zalewając herbatę i przykucnąłem naprzeciwko niej.
- Naprawdę, jesteś okropny... - uśmiechnęła się przez łzy.
- Nie zależy mi tylko na seksie - założyłem kosmyk jej włosów koloru gorzkiej czekolady za ucho - jesteś moją księżniczką... Chcę cię usatysfakcjonować najpierw na wszystkie inne sposoby.
Otworzyła szerzej oczy, chyba zaskoczyłem ją.
Uśmiechnąłem się i pocałowałem ją w czoło.
- Wiem za kogo mnie uważasz, ale ja ci udowodnię, że taki nie jestem - kolejny pocałunek złożyłem na jej skroni - pokażę ci, jaki jestem naprawdę.
Wstawałem, a ona złapała mnie za rękę i patrzyła ufnymi oczami jak mały szczeniak.
- Przepraszam - szepnęła, gdy pomogłem jej wstać na nogi.
- Nie przepraszaj, nie masz za co... - uśmiechnąłem się, a ona pokręciła przecząco głową.
- Zróbmy to - powiedziała patrząc mi w oczy.
- Jeszcze nie pora - uśmiechnąłem się do niej szeroko.
- Jeśli nie masz w tym doświadczenia, zostaw wszystko mnie - powiedziała, a ja otworzyłem szeroko oczy.
- CO? - spytałem, a ona parsknęła śmiechem... chwilę musiałem przetwarzać informacje, żeby dojść do wniosku, że ona najzwyczajniej w świecie robiła sobie ze mnie żarty - to wcale nie było śmieszne!
- Żebyś widział teraz swoją minę - śmiała się trzymając za brzuch, lecz nagle zamilkła i zbledła na twarzy.
- Co jest?
- Nic - wybiegła z kuchni i zamknęła się za zamek w łazience.
- Laura? Otwórz - usłyszałem jak wymiotuje, a mnie aż ciarki przeszły. Szarpnąłem za klamkę, lecz drzwi były zamknięte - otwórz drzwi!
Odpowiadała mi cisza.
Usiadłem pod drzwiami nasłuchując, jak woda leje się do umywalki i zamek w drzwiach przekręca się z powrotem. Wstałem i otworzyłem drzwi. Myła zęby z włosami związanymi w niechlujnego koka na czubku głowy, i mimo to, wciąż wyglądała uroczo.
- Dobrze się czujesz? - spytałem i stanąłem niedaleko niej przyglądając się jej twarzy - jesteś zbyt chuda - stwierdziłem marszcząc złowrogo brwi.
- Ty też masz ryj suchy jak piąstka - powiedziała po wypluciu piany, a ja zacząłem się śmiać.
Podparła się na umywalce, a uśmiech zszedł z jej twarzy.
- Hej, wszystko w porządku? Dobrze się czujesz? - złapałem ją za ramię.
- Tak, wszystko jest ok.
- Nie wyglądasz najlepiej... - spojrzała na mnie i chwiejnie ruszyła w stroję swojego pokoju.
- Muszę tylko odpocząć chwilę.
Wziąłem ją na ręce i uśmiechnąłem się, gdy spojrzała na mnie pytająco.
Bez słowa zaniosłem ją i położyłem na łóżku przykrywając pościelą po samą brodę. Wróciłem się do kuchni i przyniosłem nasze herbaty, które zdążyły już trochę ochłonąć.
Włączyłem telewizję i położyłem się obok niej, patrząc jak jej powieki stają się coraz cięższe i z coraz większym wysiłkiem unoszą się.
- I jak ty to sobie wyobrażałaś, co? - szepnąłem gładząc ją delikatnie po policzku - kochalibyśmy, a ty zwymiotowałabyś? To nie byłoby budujące dla mnie - prychnęła śmiechem pod nosem z zamkniętymi powiekami.
- Wytrzymałabym... - przytuliła się do mojego boku i zasnęła.
- Lauro... co ty ze mną robisz.

*Laura*
Obudziłam się, gdy nie mogłam obrócić się na drugi bok. Otworzyłam powoli oczy i niedaleko swojej twarzy zobaczyłam twarz Styles'a. Zmarszczyłam brwi i wyśliznęłam się z łóżka.
- Gdzie idziesz? - usłyszałam zachrypnięty głos i spojrzałam na niego przez ramię.
- Nigdzie. - odpowiedziałam z nosem w szafie.
- Wybierasz się gdzieś?
- Nie - wyciągnęłam dużą jeansową koszulę - nie masz dzisiaj żadnego wywiadu, sesji zdjęciowej, pokazu czy koncertu? - rzuciłam mu chłodne spojrzenie.
- Rano wszystko załatwiłem.
- Możesz już wracać do siebie.
Spojrzałam na niego stojąc z ręcznikiem przewieszonym przez ramię. Pokręcił głową wstając z łóżka.
Weszłam do łazienki i pod prysznic, starałam się skupić na kroplach wody uderzających o mój kark i plecy.

kap
kap
kap

kap...

 Owinęłam się ręcznikiem, rozczesałam włosy i wyszłam z łazienki. W mieszkaniu było dziwnie cicho. Za cicho.
Stanęła przede mną dziewczyna bardzo podobna do Styles'a.
- Laura Williams? - spytała z mocno zmarszczonym czołem.
- Tak jak widać? - wzruszyłam ramionami - w końcu to moje mieszkanie?
- Gemma, mam już telefon - Styles wyszedł z pokoju z telefonem w ręce. Spojrzałam na niego z mordem w oczach.
- Kto to i co tu w ogóle robi?
- Wybacz, to moja siostra - spojrzałam na nią z ukosa i skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej - przyjechała po mnie, więc ją wpuściłem na chwilę...
- Styles - spojrzałam na niego rozzłoszczona.
- Tak, tak... wiem, tam są drzwi - uśmiechnął się szeroko i pocałował mnie w policzek - zadzwonię później - puścił mi oczko i pociągnął siostrę za rękę za sobą, która zamierzała coś jeszcze powiedzieć.
- Na razie - warknęłam odprowadzając ich do drzwi.
- Jeszcze się spotkamy - rzuciła chłodno Gemma mierząc mnie morderczym spojrzeniem.
- Oby nie.

*Harry*
- Zostaw ją, ona cię tylko wykorzystuje - Gemma szła szybkim krokiem na parking gdzie zostawiła samochód. Była bardzo zdenerwowana.
- Nie prawda.
- Hazza - złapała mnie za ramię - dlaczego pozwalasz jej się tak traktować?! - wzruszyłem ramionami.
- Zmienię ją, zobaczysz - uśmiechnąłem się do niej i objąłem ramieniem.
- Nie ufam jej...
- Gemm, jeśli jej nie ufasz, to zaufaj mnie - wywróciła oczami, lecz delikatny uśmiech wdarł jej się na usta - będzie dobrze.
- Niech ci będzie... - powiedziała siadając za kierownicą - ale i tak z nią pogadam.
Ruszyliśmy na spotkanie, lecz jeszcze wcześniej wstąpiliśmy do Starbucks Coffee.

3 komentarze:

  1. jhdlahksajhdakfdhajk dlaczego w momencie seksu prawie dałaś perspektywę Harry'ego? tak bardzo chciałam wiedzieć, co ona w danym momencie myślała! no zabiję Cię chyba za to XD

    Mam nadzieję, że Styles zabierze ją ze sobą do USA, co tam studia :> albo że zostanie z nią, o! I odwołają tą głupią trasę :D

    Oby ją zmienił kurde, bo nie podoba mi się zachowanie Laury :(

    OdpowiedzUsuń
  2. omggg... wielgachny spam.

    OdpowiedzUsuń
  3. swietny blog :) kazdy rozdzial genialny :D czekam na nn <3
    @barbarkaaaa

    OdpowiedzUsuń