sobota, 18 stycznia 2014

11. Two lovers: Liam Payne vs. Harry Styles

- Widzę, że nasza "gwiazdeczka" jest dziś nie w humorze - odezwał się do mnie tleniony plastik, a ja spojrzałam na nią z pożałowaniem.
- Masz mi coś do powiedzenia?
- Odwal się od Luke'a - powiedziała ze skrzyżowanymi rękami na piersiach żując gumę jak zwykły gbur - ostrzegam cię.
- Ja nie muszę obciągać facetom, oni sami do mnie lgną - odrzuciłam włosy do tyłu, a ona poczerwieniała ze złości - nie rób takiej miny, bo tynk zbiera ci się w załamaniach. - dodałam i roześmiałam się wymijając ją.
- Williams! Ty wcale lepsza nie jesteś! - krzyknęła za mną, więc zatrzymałam się i spojrzałam na nią przez ramię - słyszałam, że pieprzysz się z różnymi facetami. Kto by pomyślał... córeczka milionera, a puszcza się jak dziwka.
- Córeczka MULTIMILIONERA. Dziwką to jesteś ty i każdy o tym doskonale wie - posłałam jej złowrogie spojrzenie - moje comiesięczne kieszonkowe jest większe niż roczne zarobki twoich obydwu rodziców i lepiej uważaj co mówisz.
- Laura... - usłyszałam ściszony głos Luke'a.
- Pospólstwo powinno znać swoje miejsce i nie pchać nos w sfery, z których nie pochodzi.
- ... to było przegięcie.
- Myślisz, że przejmę się tym? - spytałam w odpowiedzi na jego rozczarowane spojrzenie - masz marzenia, chłopcze.
- Jesteś tu pewnie dlatego, że ojciec opłacił wszystko! - krzyknęła za mną, a ja uśmiechnęłam się drwiąco.
- Zaskoczę cię. Tatuś nic nie wiedział o tym, że przystąpiłam do egzaminu do szkoły teatralnej. Dowiedział się dopiero wtedy, gdy mnie przyjęli. Jestem tu, bo mam talent. - ukłoniłam się jak kiedyś damy dworu, a odpowiedziała mi cisza - żegnam.
- ... przegięła - warknęła tleniona blondynka, a ja uśmiechnęłam się pod nosem.
- Nie wiesz z kim zadzierasz...

Nie minęło dwie godziny, gdy zadzwonił mój telefon.
- Halo?
- Laura! Co miała znaczyć ta sytuacja z Pattie?!
- Tatuś... - szepnęłam - gdybyś tylko wiedział co ona powiedziała... musiałam pokazać jej, gdzie jest jej miejsce, że różni nas pochodzenie i nie powinna oskarżać innych ludzi o rzeczy, których nie robią.
- Nie możesz tak robić. Później to wyjaśnimy, za pół godziny mam ważne spotkanie - westchnął ciężko tato, a ja uśmiechnęłam się - musisz uważać, nie chciałbym, żebyś pojawiła się na stronach brukowców.
- Rozumiem... po prostu zabolało mnie, że nazwała mnie dziwką... - dodałam bliska płaczu.
- Nazwała cię tak? - głos ojca stał się bezbarwny.

Albo ja, albo ona będzie miała przewalone.

- Tak, powiedziała, że puszczam się jak dziwka. Nie mogłam jej tego puścić płazem... powiedziałam jej, że pospólstwo nie powinno wtykać w nos z sprawy sfer wyższych, z których nie pochodzi.
- Wniosę pozew do sądu o znieważanie dobrego imienia...
- Nie. Jej rodzice zarabiają mniej niż wynosi moje miesięczne kieszonkowe, na razie tylko poinformuj ją, że jeśli się taka sytuacja powtórzy, to sprawa znajdzie się w sądzie. Bądź miłosierny... - powiedziałam z delikatnym uśmiechem pod nosem.
- Kocham cię, córciu.
- Ja ciebie też kocham tatusiu. - powiedziałam słodko i rozłączyłam się. Nienawidziłam odpowiadać mu tak "słodko", gdy jestem w złym humorze.
W ogólnie... nie sądzę, żeby ta dziwna rozmowa przeszła tym razem bez echa. Był zbyt łagodny.

- Jakaś ty ... "miłosierna" - powiedział Luke z niesmakiem.
- Coś ci nie odpowiada?
- To że jesteś niemiła.
- Ej, gdybym była niemiła, to mogłabym załatwić, że znalazłaby się na bruku wraz ze swoimi rodzicami już dziś wieczorem.
- Nie podoba mi się twoje zachowanie.
- Mnie jej zachowanie również się nie podoba - wzruszyłam ramionami - muszę iść, nie wiem czy kochanek opuścił już moje mieszkanie. - dodałam wstając z ławki przed budynkiem głównym.
- Co?
- Nieważne - zaśmiałam się i ruszyłam powolnym krokiem w sobie znanym kierunku.
- Dlaczego taka jesteś?
- Jaka? - spytałam gdy zrównał ze mną krok.
- Chamska, nieczuła, wykorzystująca innych ludzi, nie przejmująca się cudzymi uczuciami...
- Wcale nie uważam, że taka jestem - wzruszyłam ramionami - wręcz, nie zgadzam się z tobą.

Milczał aż do stacji metra.
- Długo będziesz tak za mną iść?
- Pożycz mi książkę do historii sztuki.
- Nie mam jej tutaj - podjechało metro - jutro ci przyniosę.

W efekcie końcowym, wyszło na to, że otwierałam drzwi do mojego mieszkania.
- Tylko niczego nie dotykaj.
- Dobrze - odpowiedział i weszliśmy do środka.
Weszłam do pokoju, w którym wcześniej spał Styles, a gdy zobaczyłam, że nadal śpi, serce zabiło mi szybciej.
- Poczekaj tu - powiedziałam do Luke'a i weszłam do pokoju przymykając za sobą drzwi. Odnalazłam książkę, i gdy szłam już do wyjścia zatrzymałam się koło śpiącego bez koszulki loczka - Wstawaj jest już po 15! - powiedziałam półszeptem szturchając Styles'a w ramię.
- Mhm... - wymruczał i wtulił się bardziej w poduszkę.
- Harry, wstawaj - westchnęłam ciężko - nie możesz spać u mnie cały dzień.
- Dobrze - wychrypiał i leżał dalej.
Machnęłam ręką i gdy rozsunęłam drzwi, zobaczyłam przed sobą Luke, który najwidoczniej podsłuchiwał.
Zmierzyłam go złowrogo spojrzeniem.
- Kto-...
- Mój chłopak. Po to przyszedłeś, nie? - wręczyłam mu książkę - tam są drzwi. - wskazałam wkurzona tym, że nie poczekał w miejscu, w którym mu wskazałam.
- Laura! - usłyszałam jęk Styles'a - kochanie!
- Chyba już pora na ciebie.
- Tak... - powiedział Luke i wyszedł z trzaśnięciem drzwiami.
- Pić mi się chce~!
- Styles! W kuchni miałeś cały czas przygotowane śniadanie, a ty cały dzień przespałeś?! - stanęłam z dłońmi opartymi o biodra.
- Chodź tu - powiedział odchylając rąbek pościeli.
Zawahałam się.
- Nie mam ochoty grać w twoje gierki Styles.
- No chodź tu.
- Wstawaj Styles, jeśli chcesz to zjedz coś i wracaj do siebie - zarządziłam podchodząc do okna, które wcześniej zostawiłam otwarte na oścież. Obserwowałam przez moment widok za oknem nasłuchując jak wykopuje się z pościeli i wstaje - jednak wstawałeś wcześniej...
Bez słowa wyszedł na balkon i wniósł bukiet róż.
Oniemiałam.
Dlaczego nie wyczułam ich zapachu...?
- Laura... - powiedział, a ja odruchowo cofnęłam się.
- Nie, Styles. To jest przesada.
- Chcę ci tylko podziękować - uśmiechnął się stojąc w samych jeansach.
- Tylko uratowałam cię przed zbędnymi aferami, nie chcę kwiatów - zmrużyłam oczy.
- Znacznie więcej ci zawdzięczam.
- Harry, przestań albo wyjdź.
- Znowu użyłaś mojego imienia - podszedł zbyt blisko z tym oczarowującym uśmiechem.
- Wyjdź, Styles.
- Lauro... - wyszeptał, ale ja wcale nie miałam ochoty tego słuchać.
Wyszłam do kuchni i zaczęłam szukać papierosów.
Nie mogę dać się wytrącić z równowagi tak szybko...

Usłyszałam jak drzwi się otwierają i zamykają.
- Styles? - spytałam wychylając się z kuchni, nikt mi nie odpowiedział. Wyszedł, a na łóżku zostawił bukiet i kartkę. - co za problematyczny gówniarz... - warknęłam pod nosem biorąc kartkę do ręki.

" Pod tym adresem mnie znajdziesz"

- Adres i numer telefonu - mruknęłam pod nosem.

*wieczór*
- Masz tupet Styles - powiedziałam opierając się plecami o ścianę koło drzwi do jego pokoju hotelowego.
- Boże! Chcesz żebym zawału dostał? - wydarł się, ale lada moment złagodniał - dlaczego nie zapukałaś?
- Chciałam cię wystraszyć.
- Wejdziesz?
- O czym chciałeś porozmawiać?
- Nie na korytarzu.
- O czym chciałeś porozmawiać?
- Wejdź do środka, nie będę o tym rozmawiał na korytarzu - przyglądałam mu się przez chwilę uważnie.
- No dobra - szepnęłam wchodząc do środka i kątem oka obserwując wychodzącego dwa pokoje dalej Liam'a.
Styles zamknął za sobą drzwi.
- Więc? O co chodzi?
- Nie sądziłem, że przyjdziesz... - przyznał się z wesołymi oczami.
- Oh, wciąż mogę wyjść.
- Nie, zostań - chwycił mnie za rękę, na co uniosłam wysoko brwi - może wyda ci się to śmieszne... - zaczął niepewnie, a ja uśmiechnęłam się lekko.
To było bardziej niż pewne, że zaraz przyjdzie tu Liam.
- Słucham cię - powiedziałam, gdy milczał.
- Jesteś taka piękna... Boże - powiedział dotykając dłonią mojego policzka - ... sam nie wierzę w to
co teraz powiem, ale podobasz mi się.

Uśmiech Lauro, uśmiech. Wszystko idzie po twojej myśli, a nawet lepiej.

- Ale-...
- Chciałbym z tobą spróbować - wyszeptał do moich ust. Składał delikatne pocałunki na moich ustach, gdy ja powoli ciągnęłam go za sobą w stronę łóżka.
Przygniótł mnie ciężarem swojego ciała.
Pozwalałam się całować po twarzy, szyi, ramionach, a jego dłonie swobodnie mogły błądzić po moim ciele. Zamknęłam oczy z lekko uniesionymi kącikami ust, gdy jego dłonie skupiły się na pasku moich spodni.
- Harry.
- Tak?
- Co zrobisz, gdy wyjedziesz w trasę? - spytałam, a on pocałował mnie w usta.
- Cholera, nie - powiedział odrywając się ode mnie i kładąc się obok - przepraszam.
- Za co? - zdziwiłam się lekko.
- Pośpieszyłem się zbytnio... chyba dlatego, że nie mogę uwierzyć, że ty naprawdę-...
- Co zrobisz? - powtórzyłam.
- Będę tęsknił, tak jak do tej pory.
 
Rozległo się pukanie do drzwi i wszedł Liam.
- Harry, musimy pogadać! - wydarł się na cały jego pokój.
- Nie teraz - odpowiedział zły loczek i spojrzał mi w oczy.
- Myślę, że teraz jest dobry moment - Liam przemierzył krótki przedpokój i zastał nas w nieco dwuznacznej sytuacji - ... albo później pogadamy.
- Też tak myślę.

Wyszedł.

Przeturlałam się na bok, a on przyciągnął mnie bliżej siebie.
- Coś się zmieniło w tobie.
- To jest pytanie?
- Raczej stwierdzenie...
- Nie, raczej nie.
- Ani razu mnie nie uderzyłaś, jestem w szoku - zaśmiał się obejmując mnie mocniej w pasie - to chyba sen.
- Nie, to jeszcze nie jest sen - uśmiechnęłam się sama do siebie, gdy oparł czoło o moje plecy.

- Hazza! - wparował Niall.
- Pukać nie umiesz?
- Sory, ale jest zebranie, zbieraj dupę - Irlandczyk spojrzał na mnie - cześć.
- No cześć - odpowiedziałam uśmiechem na jego uśmiech - będę już iść - szepnęłam nachylając się nad loczkiem i całując go czule w usta.
- Zostań jeszcze - przytrzymał mnie za rękę.
- Nie mam czasu i ty też masz swoje obowiązki.
Wstałam i poprawiłam ubrania.
- Zadzwonię później - uśmiechnęłam się delikatnie do niego i minęłam w drzwiach Horana.
- Cześć, Niall.

Wyszłam i starałam się zignorować mordercze spojrzenie Liama.
- Co znowu knujesz? - spytał odprowadzając mnie do windy.
- O co ci chodzi, Payne? - nacisnęłam przycisk, gdy on stał ze skrzyżowanymi rękami na klatce piersiowej.
- Nie mów mi, że tak po prostu coś ci się zwidziało i nagle jesteś zakochana w Harrym. - spojrzałam na niego z wysoko uniesionymi brwiami. Był śmiertelnie poważny.
- Nie jestem w nim zakochana, ale lubię go... daję mu szansę - skłamałam, ale starałam się być bardzo wiarygodna - miłość przyjdzie z czasem.
Winda się otworzyła.
- To do ciebie niepodobne.
- On ma dwadzieścia lat, chyba może już decydować sam o sobie, wujku-dobra-rada-Payne?
- Będę miał na ciebie oko.
- Jak prześladowca? - weszłam do środka - tatuś nie będzie zadowolony jak się dowie.
- Po prostu, będę miał cię na oku.
- Jesteś nadopiekuńczy, ale nie martw się, postaram się nie zajść w ciążę - dodałam kąśliwie i pokazałam mu język, gdy zamykały się drzwi windy.
- Jest moim przyjacielem! - warknął zły i uderzył ręką o ścianę obok - nie pozwolę ci go skrzywdzić.

4 komentarze:

  1. askdflkjdfkjgdfjhkskd ale się robi gorąco *o*
    jestem ciekawa w jaką grę gra Laura, bardzo jestem ciekawa

    OdpowiedzUsuń
  2. SUPER! Zapraszam do czytania, komentowania i obserwowania mojego bloga!

    http://i-want-you-to-stay-one-direction-blog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Takie idealne <3 Po prostu nie można się do niczego przyczepić... Wszystko jest idealnie dopracowane <3
    Po prostu CUDO :* Czekam na kolejnyy <3
    -
    http://you-and-i-fanfiction.blogspot.com/
    -
    Pozdrawiam! Xx
    / Haz.

    OdpowiedzUsuń
  4. No więc tak, musisz skomentować 2 rozdziały mojego FF, następnie zapisujesz się na moim blogu do "Listy Polish Directioners", a później pod stroną "Coś do poczytania...", zostawiasz komentarz z adresem swojego bloga oraz dopiskiem, który z chłopaków jest jego głównym bohaterem :) Musisz wybrać MAKSYMALNIE DWIE kategorie do których zalicza się Twój blog (tzn. romans, thiller itp.) Wszystkie osoby odwiedzające mojego bloga zobaczą odnośnik do Twojego FF, no i zyskasz więcej czytelników ^^ Pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń