wtorek, 26 listopada 2013

08. Laura Williams 1:0 Liam Payne [18+]

*Liam*
- Zapomnij! - syknęła przez zęby cicho, chyba tylko i wyłącznie ze względu na to, że jej rodzice znajdywali się w pomieszczeniu niedaleko nas.
Wyszła z kuchni bez słowa.

Zacząłem mieć pewne przeczucia co do niej... nie do końca potrafiłem ubrać je w słowa, ale mam wrażenie... że ktoś kiedyś bardzo dotkliwie ją skrzywdził... i od tamtej pory boi się komukolwiek zaufać.

Skąd wysnułem takie wnioski?

Wychodzę z założenia, że nie ma osób złych z samej natury... są tylko ludzie skrzywdzeni i przeżarci nienawiścią aż do szpiku kostnego.

Postanowiłem dać jej trochę swobody... i nie nachodzić jej. Dać jej trochę pomyśleć, odpocząć.

Wróciłem do swojego pokoju, a raczej pokoju, który zajmowałem u ciotki Claire. Położyłem się na łóżku, założyłem ręce za głową i wpatrywałem się w sufit nie mogąc przestać o niej myśleć.

Nie wiem, jak wiele czasu spędziłem wgapiając się w sufit, ale zamknąłem oczy, żeby odtworzyć w pamięci jej obraz.

Ohh... kogo ja chcę oszukać?


Stałem właśnie przed drzwiami do jej pokoju i właśnie przyznałem się sam przed sobą, że nie potrafię dać jej spokoju, gdy jesteśmy pod jednym dachem.

Zapukałem trzykrotnie w jej drzwi, lecz nie usłyszałem żadnej odpowiedzi. - Lauro, wchodzę - szepnąłem, nacisnąłem klamkę drzwi i pchnąłem je lekko dłonią.
W jej pokoju panował półmrok, a jedynym źródłem światła były trzy świeczki różnej wielkości stojące na biurku - możemy porozmawiać? - spytałem patrząc na Laurę ubraną w te same ciuchy co dziś rano, przełknąłem ciężko ślinę. Leżała w ciszy patrząc na mnie z miną bez wyrazu, choć wiedziałem, że obserwuje każdy mój ruch.
- O czym? - spytała i nawet nie drgnęła. Jej pierś unosiła się i opadała przy miarowych oddechach. Przysiadłem na krawędzi jej łóżka i przez chwilę przyglądałem się jej twarzy zupełnie bez makijażu.

Piękna.

- O tobie - znów zacząłem, choć tak na prawdę, nie wiedziałem o czym dokładnie chciałem z nią porozmawiać "o niej", nie wiedziałem co jej powiedzieć.
- Dlaczego znowu chcesz poruszyć mój temat? Zrobiłam coś źle? Dlaczego tak się mnie uczepiłeś? - spytała podnosząc się do siadu i przyglądając mi się uważnie - chcesz mnie przelecieć, tak? - spytała biorąc moją dłoń i kładąc ją sobie na piersi.
Zamarłem na moment wstrzymując oddech w płucach i obserwując jej twarz.
Nawet nie mrugnęła, więc wypuściłem powietrze ze świstem.
- Nie. Nie chodzi mi o seks... jesteś piękna, ale nie chodzi o seks - odpowiedziałem zabierając dłoń z jej piersi i splatając palce moich dłoni patrzyłem na nie.
- Brzydzisz się mną, bo jestem potworem, tak?
Nie rozumiałem dlaczego mówiła o sobie tak okropne rzeczy... zabolało mnie to i bardzo zdenerwowało.
- Oczywiście, że nie! - powiedziałem głośniej marszcząc brwi w braku zrozumienia jej toku myślenia.
- Prześpij się ze mną - powiedziała bezbarwnie patrząc na mnie uważnie.
Poczułem, że robi mi się gorąco.
- Lauro, to nie jest dobry pomysł ... - szepnąłem przecierając twarz dłońmi.
- Chcesz tego... - wymruczała cicho i to wcale nie było pytanie, to było stwierdzenie.
- Lauro, proszę przestań.
- Dlaczego? - spytała zaczepnie kładąc dłoń na moim ramieniu i zaczęła bawić się moimi włosami.
- Pogniewam się i wyjdę.
Zaśmiała się przysuwając bliżej i całując w skroń.
- Zerżnij mnie Liam... brutalnie i dziko.
- Jesteś masochistką? - uniosłem wysoko brwi doszukując się na jej twarzy drgających kącików ust, które zdradzałyby, że żartuje... niestety, nic na to nie wskazywało.
- Jeśli tego nie zrobisz tylko dasz mi do zrozumienia, że jestem brzydka i niepociągająca - przełożyła nogę nad moimi udami i usiadła okrakiem prawie ocierając się ciałem o mój tors - mam zdjąć soczewki?
- To był cios poniżej pasa, Lauro - skarciłem ją spojrzeniem i chłodniejszym tonem.
- Twoje usta mówią jedno, a ciało drugie... zapewne myślisz jeszcze coś innego - posłała mi lekceważący uśmiech - nie sprostasz temu wyzwaniu?

Prowokowała mnie celowo, mimo to powoli jej ulegałem...

- Zaraz wracam... - szepnęła skradając szybki pocałunek z moich ust i cichutko wybiegła z pokoju. Siedziałem oniemiały z narastającą erekcją w spodniach i plątaniną myśli w głowie.
- Liam... jesteś frajerem - szepnąłem sam do siebie, ale nie potrafiłem zmusić się do wyjścia z pokoju. Jej osoba zbyt mocno mnie intrygowała.
Weszła powoli do środka, z gracją jak mała, czarna kotka... oh, i na dodatek zaczynam rymować.
Znów usiadła na moich udach okrakiem i przyglądała mi się chwilę z bliska.
- Zdjęłaś soczewki... - wyszeptałem z szeroko otworzonymi oczami przyglądając się jej lekko zaczerwienionym oczom i różnobarwnym tęczówkom z zafascynowaniem, mimo bardzo słabego oświetlenia.
Jej lewe oko było niebiesko-zielone, a prawe brązowe z zieloną plamką.
- Podnieca cię to? - spytała ocierając się o mojego członka. Jęknąłem cicho, gdyż stawało się to powoli bolesne.
- Nie... - odpowiedziałem ze zmarszczonymi brwiami nie mogąc oderwać wzroku od jej oczu.
Znów zaśmiała się cicho.
- A ja myślę, że tak - szepnęła składając pojedyncze pocałunki na mojej szyi. Starałem się nie dać ponieść chwili, gdy jej dłonie chwyciły za koniec koszulki i chciały pociągnąć ją w górę-złapałem ją za dłonie zatrzymując w bezruchu.
- Lauro, mam dziewczynę - powiedziałem całkiem poważnie, choć pożądanie paliło mnie od środka... zaczynało zżerać.
- Nie musi nic wiedzieć - uśmiechnęła się lekko i skubnęła zębami dolną wargę moich ust.
- Lauro. - powiedziałem surowym tonem.
- Liam, kogo chcesz oszukać? Twoje ciało tego chce tak samo jak ja, tylko z pewną różnicą - dodała i pociągnęła moją koszulkę w górę ściągając ją przez głowę, odrzuciła za siebie na podłogę - ja nie ukrywam tego, czego chcę.
- Nie zrozum mnie źle... nie chcę zdradzić Sophie - spojrzałem jej w oczy.
Zagryzła dolną wargę.
- Oh, Liam, Liam, Liam... - oplotła dłońmi mój kark - już to zrobiłeś.

Jej ostatnie słowa uderzyły mnie jak młot.

- Obiecałem nigdy jej nie skrzywdzić - ostatnimi siłami walczyłem sam z sobą - i-... - nie dokończyłem, zaczęła mnie namiętnie całować.

I w tym momencie, wszystkie moje fortyfikacje runęły... nie mogłem się już dłużej jej opierać. Ściągnąłem jej koszulkę i całowałem smukłą szyję, wyraźne kości obojczykowe... schodziłem niżej do piersi i lekko umięśnionego brzucha.

Ona jest demonem - przemknęło mi przez myśl, gdy przewróciłem ją na łóżko, zsunąłem jej szorty do kolan i moment po tym, sama się ich pozbyła. Położyłem dłonie na jej kolanach i powoli rozchyliłem jej nogi.
Po raz kolejny przegryzła dolną wargę ust z uśmiechem i przyciągnęła mnie bliżej siebie za pasek od spodni odpinając go sprawnymi i pewnymi siebie ruchami.
- Ciasna jesteś... - szepnąłem cicho do jej  ucha, a ona jęknęła rozkosznie, gdy w nią wchodziłem.
- Nie lubię być zdominowana - powiedziała lekko uniesionym głosem zaciskając palce dłoni na moich ramionach.
- Ja za to nie daję się zdominować - odpowiedziałem z twardym spojrzeniem.
Chciałem, żeby otworzyła się przede mną, powiedziała wszystko... zacząłem ją mocniej i szybciej posuwać pragnąć wymusić tym na niej, żeby zaczęła w końcu mówić... żeby przestała męczyć mnie swoimi tajemnicami. Zagadkowością.

Wszystko to tak bardzo mnie nurtowało i tak bardzo pragnąłem znaleźć odpowiedzi na wszystkie pojawiające się w mojej głowie pytania.

Zaciskała mocniej palce na mojej skórze i przegryzała mocniej dolną wargę ust, powstrzymując się tym od krzyków i wydawania nieskromnych dźwięków... z obawy przed rodzicami? Czy może z obawy o to, że mogłaby zdradzić tym wszystko co tak skrzętnie ukrywała przede mną?
Nie wiem, lecz było to dla mnie mocnym bodźcem do tego, by jeszcze szybciej wchodzić w nią i wychodzić, by doprowadzić ją do orgazmu, jakiego jeszcze z nikim do tej pory nie przeżyła... żeby ją złamać.

Straciłem zdrowy rozsądek... i to chyba przez jej oczy.

Demon.

Dochodziliśmy raz, drugi, trzeci... i w końcu spoceni, zmęczeni i ciężko dyszący na siebie zsunąłem się z niej i położyłem obok. Leżeliśmy w milczeniu próbując unormować oddechy.

Obróciłem głowę i spojrzałem na nią. Oddychała już spokojnie i wpatrywała się w jakiś nieokreślony punkt. Jej twarz wyrażała tylko to, że myślała o czymś.
- O czym myślisz? - spytałem szeptem nakrywając ją wyżej kołdrą.
- O niczym... - mruknęła zamykając na dłuższą chwilę oczy.
- Przecież widzę, że o czymś myślisz.
- Dobra, myślę o czymś - ucięła krótko najwidoczniej nie mając ochoty rozwinąć swojej myśli. Wstała na moment z łóżka i zgasiła świeczki.
Wróciła i nakryła się po samą szyję.
- ... i?
- ... nic ci do tego, o czym myślę - warknęła i obróciła się plecami do mnie. Pocałowałem ją lekko w ramię i przerzuciłem swoją rękę przez bok na jej brzuch, przyciągając bliżej siebie.
- Dobranoc - szepnąłem, lecz nic nie odpowiedziała.

***

Przeciągnąłem się leniwie i zorientowałem... że nie jestem w swoim pokoju. Rozejrzałem się dookoła.
Na podłodze wciąż leżały moje ubrania, a Laury nie było obok na łóżku.
Przetarłem twarz dłońmi i zacisnąłem mocno szczęki.
- Cholera... - jęknąłem.

Pomyślałem teraz o mojej Sophie...

Wyszedłem z łóżka i ubrałem się.
W domu panowała przerażająca cisza, więc poszedłem się wykąpać. Założyłem na siebie jeansy i białą koszulkę na krótki rękaw.
Zwiedziłem cały dom i dopiero, gdy wyszedłem na balkon, zobaczyłem, że przy składziku na narzędzia, na schodkach siedzi Laura.


- Palisz? - skrzywiłem się... nienawidzę, gdy dziewczyny palą papierosy.
- Nie, tylko podtrzymuję żar - uśmiechnęła się do mnie słodko.

Znów ta sama Laura, jak uroczo...

- Słuchaj... co do wczorajszego wieczoru...
- Oh, spoko. To był tylko seks, nie wiem czym się tak krępujesz, nikomu nie powiem - powiedziała całkiem swobodnie, zupełnie tak jakbyśmy tylko zjedli lunch - nie spinaj się tak - zaciągnęła się dymem papierosowym i wypuściła go nosem - chcesz?
- Nie - powiedziałem lekko rozgniewany, gdy wyciągnęła paczkę z papierosami w moją stronę - nie pal, Lauro.
- Nie śpiewaj, Payne.
- To niemożliwe...
- Oh... jaka szkoda - ułożyła usta w podkówkę i wzięła kolejnego bucha.
- Proszę cię, zgaś tego papierosa - powiedziałem zaciskając lekko dłonie w pięści.
Nawet nie wiedziałem dlaczego patrzenie jak Laura pali, wzbudza we mnie taką złość...
- Nie.
- Lauro. Proszę.
- Nie, Liam. Nie zrobię tego, jestem uzależniona od nikotyny - powiedziała patrząc na mnie takimi oczami, które dawały jasno do zrozumienia, że mówi prawdę.
- Czy mam ci zabrać to świństwo i wyrzucić? - zatrzymała papierosa w połowie drogi do ust.
- Liam... ty nie możesz żyć bez śpiewania, a ja bez papierosów i seksu - powiedziała zaciągając się znowu - tylko taka jest różnica między nami, że ja ci nie zabraniam śpiewania. Tyle w tym temacie.
Otworzyłem usta, żeby coś powiedzieć, lecz zamknąłem je po chwili zastanowienia... zdążyłem w porę ugryźć się w język.

Przez chwilę myślałem, żeby odwrócić się i odejść... ale nie.
Usiadłem obok niej i patrzyłem przed siebie.

*Laura*
- Czego ode mnie chcesz? - spytał, a ja zamyśliłam się.
- To naprawdę dobre pytanie... bo o dziwo, to ty ciągle za mną łazisz, wypytujesz się o różne rzeczy, zabraniasz... - wymieniałam i w końcu spojrzałam na niego - czego TY ode mnie chcesz, Payne? - spytałam i poczekałam, aż nasze spojrzenia się spotkają - o seks raczej ci nie chodziło... - zbliżyłam usta do jego ust, lecz gdy chciałam go pocałować, odwrócił twarz w przeciwnym kierunku.
- Mówiłem ci, że nie chodzi mi o seks... - szepnął.
- Słodki jesteś - skwitowałam gasząc niedopałek papierosa i wstając z miejsca rozczochrałam mu włosy burząc tym samym jego idealną fryzurę - pilnuj się swojej Sophie... szkoda by było, gdyby cię zostawiła, a ty błąkałbyś się bez celu z miną małego szczeniaczka.

Jeśli być już potworem to z krwi i kości...

- Gdyby cię zostawiła to serio... daj mi do niej namiar - puściłam mu oczko i ruszyłam w stronę domu zostawiając go z wysoko uniesionymi brwiami.

To jeszcze nie koniec...

*Liam*
Jeszcze dłuższą chwilę siedziałem i nie dowierzałem w to, co powiedziała na odchodne.
Namieszała mi tym w głowie... poddała w wątpliwość bardzo wiele rzeczy... i siedziałbym tak dalej, do czasu... aż usłyszałem grę na pianinie. Wstałem i powoli ruszyłem w stronę, z której dochodziły dźwięki płynnej gry.

Kocham pianino.

2 komentarze:

  1. Wiedziałem że w końcu doczekam się takiej akcji Przyjaciółeczko! =)

    / D. a'ka Niecek.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow wow wow!
    Szkoda mi cały czas Liama, i tego, że Laura jest taka zimna wobec niego.
    Jestem bardzo ciekawa perspektywy Laury, ogólnie jestem ciekawa, dlaczego tak się zachowuje. Bo żeby miała taki charakter? Ciężko mi w to uwierzyć... Może ktoś ją skrzywdził? Albo ja niedokładnie już czytam. ;d
    Czekam na więcej :3

    OdpowiedzUsuń